sobota, 11 grudnia 2010

Zima nie tłumaczy spóźnienia drogowców

Drogowców zaskoczyła zima. Ale tym razem nie mam na myśli utrzymania dróg, ale prace przy przebiciu ul. Nowy Świat do Leśnej i modernizacji jednej z najbardziej ruchliwych arterii w mieście - al. IX Wieków Kielc - za co miasto i Unia Europejska zapłacą wykonawcom aż 9 mln zł.
Kieleckie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych i Przedsiębiorstwo Robót Drogowo-Mostowych CEZET ogłosiły właśnie, że nie zdążą z inwestycją w terminie wyznaczonym na 15 grudnia. I wystąpiły do Miejskiego Zarządu Dróg o zgodę na przedłużenie budowy do wiosny. A MZD łaskawie się zgodzi. Oczywiście w trosce o kielczan, bo gdyby wykonawca na gwałt przy tej pogodzie próbował wykonać budowę w terminie, to pewnie asfalt by się pokruszył, a kostka brukowa z przystanków powypadała.
W tej historii zadziwia to, że ani MZD, ani doświadczeni - jakby nie było - specjaliści od budowy dróg nie przewidzieli, że w Polsce pod koniec listopada może przyjść zima. Dziwi to tym bardziej, że w ubiegłym rok śnieg spadł i mróz złapał ponad miesiąc wcześniej.

Wykonawca tłumaczy, że oprócz aury zaskoczyło go coś innego. - Kłopoty były przede wszystkim przy robotach związanych z przebudową instalacji podziemnych. Po prostu nie wszystko się zgadzało z dokumentacją. W tym miejscu tych instalacji było wyjątkowo dużo i kilka razy trzeba było poprawiać projekt. A to wszystko wymaga czasu - powiedział "Gazecie" Tomasz Biały, wiceprezes KPRD. To tłumaczenie jest niepoważne, bo o tym, że z dokumentacją podziemnych instalacji nie jest najlepiej, wie każdy inwestor, który robił cokolwiek w centrum miasta. Zazwyczaj pod powierzchnią pojawiają się rury, kable i druty, których w żadnych papierach nie było albo miały być w innym miejscu. Na dodatek o tym, że są kłopoty z infrastrukturą podziemną, inwestor musiał wiedzieć znacznie wcześniej niż na początku grudnia, a mnie przypomina się jeszcze jeden fakt. Gdy pogoda była dobra, na tej budowie wyjątkowo mało się działo, o czym alarmowali kielczanie i "Gazeta" w kilku artykułach.

Dlatego sama łaskawa zgoda na przedłużenie terminu przez miejskich urzędników w trosce o jakość robót nie wystarcza. Uważam, że prezydent miasta lub odpowiedzialny za MZD zastępca powinni przyjrzeć się nadzorowi nad tą inwestycją, a jeśli nie był odpowiedni, to domagać się od wykonawcy kar za niedotrzymanie terminu. Bo inaczej ukarani będziemy my, kierowcy i piesi, którzy od kilku miesięcy zmagamy się z korkami na ulicach Kielc.

I na koniec jeszcze jeden aspekt sprawy. Rozumiem, że jak najkrótszy termin był jednym z elementów oceny oferty przetargowej przy tej inwestycji. Jeśli przetarg wygrało konsorcjum, które go zbyt wyśrubowało, by wygrać, to dla czystości całej gry powinno za to ryzyko zapłacić.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce