poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Porąbany sen stłumiony w zarodku, zanim wybuchł

Śniły mi się dzisiaj wędrujące zarodki. Szły sobie, szły w kierunku Niemiec, ale nie doszły, bo nagle wszystko znienacka spowiła gęsta mgła. Mgła się jednak rozwiała, bo przeleciał nad nią olbrzymi samolot. Leciał tak nisko, że niemal nie zahaczył skrzydłem o brzozę, ale w tym momencie na jego pokładzie wybuchły dwie bomby. Samolot jednak cudem jakimś wylądował i wysiadło z niego dwóch talibów. Jeden zapytał: - Czy to już Klewki? Ale odpowiedzi nie usłyszał, bo ten drugi zaczął go okładać flagą Unii Europejskiej. Pierwszy talib zaczął się bronić, okładając drugiego flagą Polski, bo każdy z nich uważał, że jego flaga jest ważniejsza. Ich walka była jednak bezpłodna, można powiedzieć jałowa, bo tworzyli związek jednopłciowy, co wypominała im jakaś specjalistka, starsza, niezbyt ponętna, za to wygadana. A czuć było od niej bimber na kilometr, tym bardziej, że się zataczała. - Ja wcale nie piłam, tylko taki nastrój zmęczony u mnie, noga-goleń mnie boli, i szto to takoje, oj tam, oj tam - wybełkotała i odeszła. I się obudziłem. Ale porąbany sen, dobrze że wracam do rzeczywistości.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Zlikwidować opiekę nocną

Obserwując to, co się dzieje z świąteczną i nocną opieką medyczną mam radykalne, ale moim zdaniem rozsądne rozwiązanie. Trzeba całkowicie zrezygnować z opieki nocnej, pozostawiając świąteczną. W obecnym kształcie opieka nocna często jest albo fikcją, albo kosztowną fanaberią, a w dodatku generuje niebezpieczne dla życia i zdrowia sytuacje. Wiele lat pisałem artykuły o służbie zdrowia, a jako pacjent korzystałem z pogotowia, oddziału ratunkowego i pomocy świątecznej. Ale z nocnej – nigdy. Bo czym ta pomoc – z punktu widzenia pacjenta – jest? Ma go leczyć w godzinach 19 – 6. Po co? Jeśli ktoś się źle poczuje, coś go zaboli, ale jest to ból do zniesienia, to weźmie sobie tabletkę i do rana wytrzyma. Tym łatwiej, że są całodobowe apteki. A jak ktoś jest w gorszym stanie, to powinien skorzystać z pogotowia, bo żartów nie ma. Wahanie się między pogotowiem a wizytą lekarza „nocnego” może skończyć się nawet śmiercią, o czym ostatnio głośno. Po likwidacji pomocy nocnej takich wątpliwych sytuacji po prostu by nie było. Co innego pomoc świąteczna. Nawet z średnim bólem czy małą dolegliwością trudno czekać dwa, trzy, cztery dni aż do otwarcia przychodni. I ta powinna funkcjonować tak jak obecnie.