wtorek, 18 sierpnia 2015

Referendum jak ankieta, same dylematy

Niestety, z referendum ogłoszonym na 6 września 2015 jest tak jak z wszelkimi ankietami, na które nie znoszę odpowiadać. Wymagają one bowiem ode mnie prostej odpowiedzi (tak, nie), na skomplikowane problemy. W efekcie na większość tak postawionych pytań nie potrafię odpowiedzieć. Konkretnie: 1. „Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej?”. I tak, i nie. W pytaniu nie ma mowy, czy w JOW-ach będzie jedna tura głosowania czy dwie, a to dla mnie zasadnicza sprawa. Gdyby była druga tura, w której wybieramy już tylko między dwoma kandydatami, może odpowiedziałbym "tak". Jest bowiem realne niebezpieczeństwo, że w przypadku jednej tury głosy rozłożą się między rozsądnych kandydatów a oszołomów i nie wygra najlepszy. 2. „Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa?”. Tu jeszcze większa zagwozdka. Bo odpowiadając "tak" godzę się, że obecny system, który ma swoje wady, zostanie zastąpiony jeszcze gorszym, na przykład jakimkolwiek brakiem finansowania i kontroli. A więc "nie". Jeżeli dostałbym alternatywę, że partia polityczna będzie finansowane z corocznego dobrowolnego odpisu od PIT swoich zwolenników, jestem jak najbardziej na "tak". Ale referendum takiej pewności mi nie daje. Z pewnością mogę tylko odpowiedzieć "tak" na: 3. „Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika?”. Ale jest to pytanie w stylu "czy chcesz być zdrowy czy chory" i jakoś nie godzi się tylko po to marnować czasu i pieniędzy podatników...