piątek, 1 czerwca 2012

Świat według Obamy


Polacy mieli swoje obozy śmierci, w których sami byli mordowani masowo. Niewykluczone, że pomagał im w tym jakiś inny kraj, o dziwnej nazwie „Nazi”, ale nie ma go na mapie. Aby zakończyć ten koszmar, dziadek Obamy wyzwolił jeden z takich obozów, zdalnie. Wprawdzie dotarł tylko do zachodnich Niemiec, ale sam ten fakt spowodował wyzwolenie odległego o jakieś 1000 km Auschwitz. Nie tylko geografia jest dziwna, ale i obyczaje tubylców. Jak wiadomo, Polacy kiedy chowają swojego prezydenta, to robią jakieś orszaki żałobne, ceremonie i msze. Dużo stosowniejsze jest w takim dniu machanie stalowym kijem i próby wbicia nim małej piłeczki do dołka. Piłka w dołku symbolizuje przecież złożenie ciała do grobu. Geografia ma też znaczenie wojskowe. Im bliżej jest się Rosji, tym mniejszego kalibru broń trzeba mieć przy sobie. Jak już się jest wystarczająco bliziutko, trzeba pozbyć się tarczy i zdjąć z rakiet głowice bojowe. Jakby Ruscy natarli, taką rakietą zawsze można kogoś walnąć w łeb. Jak bohater słynnego filmu Made in Hollywood „Patriot”.
Pocieszmy się, że Obama ma swoich godnych poprzedników w znajomości geografii i świata. Kandydujący kiedyś na prezydenta USA Don Quayle wyznał dziennikarzom przed podróżą do Ameryki Łacińskiej, że chciałby znać łacinę, bo mógłby porozmawiać z mieszkańcami w ich ojczystym języku.
Pozdrowienia z byłej Rosji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz