Murek przy katedrze za wysoki, pręgierz za niski. Marmur zbyt ciemny, kostka betonowa zbyt szara. I tak w koło Macieju. Czy ciągle musimy opisywać jakieś niedoróbki podczas remontu śródmieścia Kielc? Mam wrażenie, że jest ich za dużo.
Zanim napisałem ten tekst zadałem sobie pytanie, czy aby ja się nie czepiam? Przecież generalnie centrum miasta z dnia na dzień pięknieje. Ohydny, pamiętający jeszcze PRL, asfalt zastępowany jest przez granitową kostkę, z rynku zniknął basen strażacki udający fontannę, odnowione elewacje kamieniczek wieczorem rozświetla gustowna iluminacja...Ale nie, nie czepiam się. Po prostu uważam, że te wszystkie inwestycje powinny być trochę lepiej nadzorowane.
Bo jak można było przegapić, że pręgierz stojący w honorowym miejscu Rynku jest sporo za niski? A nowy murek budowany obok katedry za wysoki? W dodatku budowlańcy do jego obłożenia wybrali zbyt ciemny kamień, i to przywieziony z Hiszpanii, jakby naszego brakowało. Jak można budować drogę rowerową wzdłuż al. IX Wieków Kielc niezgodnie ze zdrowym rozsądkiem oraz jasnymi i prostymi przepisami ustawy o ruchu drogowym? Dlaczego drogowcy nie "pociągnęli" czerwonej kostki oznaczającej ścieżkę rowerową przez przejazdy tylko ułożyli tam szarą? Teraz pewnie domalują pasy, które co jakiś czas trzeba będzie odmalowywać.
Wydawałoby się, że skoro wszystkie te inwestycje są pod nosem miejskich urzędników, nie powinno dochodzić do takich niedoróbek. Ale tłumaczenia nadzorujących je osób są rozbrajające: "przecież ustalaliśmy inaczej", "nie wiedzieliśmy", "widocznie projektant przeoczył" itp. itd. I mam wrażenie, że gdyby nie czujne oko naszych czytelników i reporterów, to te wszystkie niedoróbki pozostałyby na lata, a może na wieki. Na szczęście za każdym razem w ostatniej chwili udaje się coś poprawić, podnieść, przestawić. Ale w tyle głowy kołaczą się pytania: Co jeszcze przeoczyliśmy? Co wyjdzie po latach? Może coś pod ziemią, nie daj Bóg?
Może zresztą nic już nie wyjdzie, nawet jak popsute trochę. Jakby co, to porażkę zawsze można przekuć w sukces. Bierzmy lekcję od Włochów, którzy z partactwa budowlanego uczynili jedną z największych atrakcji turystycznych. Taka jedna wieża im się przekrzywiła, w Pizie.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz