Kieleckie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych i Przedsiębiorstwo Robót Drogowo-Mostowych CEZET ogłosiły właśnie, że nie zdążą z inwestycją w terminie wyznaczonym na 15 grudnia. I wystąpiły do Miejskiego Zarządu Dróg o zgodę na przedłużenie budowy do wiosny. A MZD łaskawie się zgodzi. Oczywiście w trosce o kielczan, bo gdyby wykonawca na gwałt przy tej pogodzie próbował wykonać budowę w terminie, to pewnie asfalt by się pokruszył, a kostka brukowa z przystanków powypadała.
W tej historii zadziwia to, że ani MZD, ani doświadczeni - jakby nie było - specjaliści od budowy dróg nie przewidzieli, że w Polsce pod koniec listopada może przyjść zima. Dziwi to tym bardziej, że w ubiegłym rok śnieg spadł i mróz złapał ponad miesiąc wcześniej.
Wykonawca tłumaczy, że oprócz aury zaskoczyło go coś innego. - Kłopoty były przede wszystkim przy robotach związanych z przebudową instalacji podziemnych. Po prostu nie wszystko się zgadzało z dokumentacją. W tym miejscu tych instalacji było wyjątkowo dużo i kilka razy trzeba było poprawiać projekt. A to wszystko wymaga czasu - powiedział "Gazecie" Tomasz Biały, wiceprezes KPRD. To tłumaczenie jest niepoważne, bo o tym, że z dokumentacją podziemnych instalacji nie jest najlepiej, wie każdy inwestor, który robił cokolwiek w centrum miasta. Zazwyczaj pod powierzchnią pojawiają się rury, kable i druty, których w żadnych papierach nie było albo miały być w innym miejscu. Na dodatek o tym, że są kłopoty z infrastrukturą podziemną, inwestor musiał wiedzieć znacznie wcześniej niż na początku grudnia, a mnie przypomina się jeszcze jeden fakt. Gdy pogoda była dobra, na tej budowie wyjątkowo mało się działo, o czym alarmowali kielczanie i "Gazeta" w kilku artykułach.
Dlatego sama łaskawa zgoda na przedłużenie terminu przez miejskich urzędników w trosce o jakość robót nie wystarcza. Uważam, że prezydent miasta lub odpowiedzialny za MZD zastępca powinni przyjrzeć się nadzorowi nad tą inwestycją, a jeśli nie był odpowiedni, to domagać się od wykonawcy kar za niedotrzymanie terminu. Bo inaczej ukarani będziemy my, kierowcy i piesi, którzy od kilku miesięcy zmagamy się z korkami na ulicach Kielc.
I na koniec jeszcze jeden aspekt sprawy. Rozumiem, że jak najkrótszy termin był jednym z elementów oceny oferty przetargowej przy tej inwestycji. Jeśli przetarg wygrało konsorcjum, które go zbyt wyśrubowało, by wygrać, to dla czystości całej gry powinno za to ryzyko zapłacić.
Wykonawca tłumaczy, że oprócz aury zaskoczyło go coś innego. - Kłopoty były przede wszystkim przy robotach związanych z przebudową instalacji podziemnych. Po prostu nie wszystko się zgadzało z dokumentacją. W tym miejscu tych instalacji było wyjątkowo dużo i kilka razy trzeba było poprawiać projekt. A to wszystko wymaga czasu - powiedział "Gazecie" Tomasz Biały, wiceprezes KPRD. To tłumaczenie jest niepoważne, bo o tym, że z dokumentacją podziemnych instalacji nie jest najlepiej, wie każdy inwestor, który robił cokolwiek w centrum miasta. Zazwyczaj pod powierzchnią pojawiają się rury, kable i druty, których w żadnych papierach nie było albo miały być w innym miejscu. Na dodatek o tym, że są kłopoty z infrastrukturą podziemną, inwestor musiał wiedzieć znacznie wcześniej niż na początku grudnia, a mnie przypomina się jeszcze jeden fakt. Gdy pogoda była dobra, na tej budowie wyjątkowo mało się działo, o czym alarmowali kielczanie i "Gazeta" w kilku artykułach.
Dlatego sama łaskawa zgoda na przedłużenie terminu przez miejskich urzędników w trosce o jakość robót nie wystarcza. Uważam, że prezydent miasta lub odpowiedzialny za MZD zastępca powinni przyjrzeć się nadzorowi nad tą inwestycją, a jeśli nie był odpowiedni, to domagać się od wykonawcy kar za niedotrzymanie terminu. Bo inaczej ukarani będziemy my, kierowcy i piesi, którzy od kilku miesięcy zmagamy się z korkami na ulicach Kielc.
I na koniec jeszcze jeden aspekt sprawy. Rozumiem, że jak najkrótszy termin był jednym z elementów oceny oferty przetargowej przy tej inwestycji. Jeśli przetarg wygrało konsorcjum, które go zbyt wyśrubowało, by wygrać, to dla czystości całej gry powinno za to ryzyko zapłacić.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz