niedziela, 14 marca 2010

Komu zmyć głowę za myjnię

21/11/2009

Jak się bardzo i chytrze chce coś zrobić, łatwo jest przedobrzyć. Przekonali się o tym urzędnicy wydziału nieruchomości i geodezji urzędu miasta, a zapłacili, niestety, przedsiębiorcy.

W tym tygodniu opisaliśmy bardzo dziwny przetarg zorganizowany przez miejskich urzędników. Postanowili oni zrobić kielczanom, a konkretnie zmotoryzowanym, dobrze. Uznali, że przy ul. Warszawskiej, naprzeciwko stacji benzynowej Poltanku, kielczanie koniecznie potrzebują myjni samochodowej. Nie restauracji, nie sklepiku, nie jakiegoś zakładu usługowego, sklepu ogrodniczego, sprzedaży nagrobków, artykułów ogrodniczych, sex shopu..., ale tylko i wyłącznie, koniecznie myjni samochodowej! I to nie byle jakiej myjni, ale pięknej, z ładnie zagospodarowanym otoczeniem, odpowiadającej gustowi urzędników (no może i kierowców też).

Ale oczywiście takiej myjni nie może postawić urzędnik (to akurat dobrze, bo pewnie byłyby z nią same kłopoty). Powinien to zrobić prywatny przedsiębiorca. Tylko jak zmusić kogoś, kto płaci swoimi zyskami za dzierżawę, żeby zbudował myjnię odpowiadającą wymaganiom urzędnika? Trzeba do warunków przetargu, oprócz najwyższej ceny, wpisać "szczegółową informację na temat sposobu zagospodarowania gruntu przeznaczonego do wydzierżawienia". Jak bowiem wszystkim wiadomo, myjnia samochodowa jest tak wyrafinowanym pomysłem, że jej otoczenie musi być naprawdę super. Ekstra. Wyjątkowe. Jakie dokładnie, i tak już się nie dowiemy.

Wysiliwszy się w ten sposób, urzędnicy przygotowali przetarg, co jest czynnością żmudną. Musieli opracować 18 punktów warunków przetargu, ogłosić go w internecie i na tablicy w ratuszu, prezydent miasta musiał podpisać odpowiednie Zarządzenie nr 283/2009, w końcu kilkuosobowa komisja musiała kwalifikować oferty formalnie, oceniać merytorycznie, wyłonić wygranego... uff, ciężka praca. Tylko po co? Skutek można było przewidzieć. Wpłynęło dziewięć ofert. Niektórzy przedsiębiorcy przygotowali nawet wizualizacje, grafiki, zdobyli dokumenty od producentów myjni samochodowych! Inni, chyba ci, którzy wierzyli jeszcze w resztki zdrowego rozsądku, napisali po prostu, że postawią na działce myjnię samochodową. Żadna z ofert nie zadowoliła urzędników. Przetarg unieważnili, odrzucając i tę najwyższą ofertę, dającą za działkę ponad 5 tys. zł miesięcznie, i tę zawierającą najpiękniejsze architektoniczne wizje.

Zmarnowali parę miesięcy swojej pracy, czego mniej żałuję, ale i czas oraz pieniądze przedsiębiorców.

To była pomyłka - skwitował sprawę prezydent Wojciech Lubawski i trudno nie przyznać mu racji. Tylko ktoś chyba za takie pomyłki powinien odpowiedzieć. Urzędnicy chcieli dobrze, ale dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Skutek przedobrzenia jest taki, że działka dalej stoi odłogiem, kielczanie nie mają myjni samochodowej, a do miejskiej kasy nie wpływa ponad 5 tys. zł miesięcznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz